poniedziałek, 26 października 2015

Bo czas poznać resztę...

Zegar na kominku wybił właśnie północ. Z każdą upływającą minutą mężczyzna denerwował się coraz bardziej. Jej sms, że wróci późno, wcale go nie uspokoił. Wymyślał sobie od idiotów. Przecież mógł się zapytać z kim idzie na tą kawę. Nie zapytał. Dlatego siedział teraz na kanapie w salonie, zamiast spać u boku żony. Nagle usłyszał przekręcany klucz w drzwiach. Nareszcie wróciła, mógł więc odetchnąć z ulgą. Dziewczyna weszła cicho, mając nadzieję, że wszyscy domownicy śpią. Nie chciała teraz z nikim rozmawiać.
-Wróciłaś już. Wiesz, która godzina?- podskoczyła ze strachu. Nikogo się nie spodziewała.
-Przestraszyłeś mnie. Prosiłam, żebyś nie czekał na mnie- odpowiedziała, próbując go wyminąć.
-Płakałaś?- złapał ją za ramię.- Stało się coś? Ktoś ci coś zrobił?- pytał zdenerwowany.
-Nie. Idę spać.- wyrwała się i uciekła do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i zmęczona płaczem usnęła.
Wstała jeszcze przed budzikiem. Zmyła z twarzy rozmazany makijaż, ubrała się w swoje ulubione dresy i wyszła pobiegać. Wróciła po godzinie z postanowieniem, że się nie podda bez walki. Spróbuje ułożyć sobie życie na nowo. Z lepszym humorem wskoczyła pod prysznic. Po pół godzinie była gotowa do pracy. Stała przed biurkiem obracając w ręce niebieską teczkę. Nie wiedziała czy chce ją pokazać Heinzowi czy nie. Postanowiła jednak zapakować ją do torebki.
Zeszła na śniadanie. Wiedziała, że Heinz jest wściekły a wściekły Heinz nie wróży nic dobrego.
-Cześć- przywitała się ze wszystkimi domownikami.
-Cześć- odpowiedzieli wszyscy poza Kuttinem.
-Gdzieś ty się wczoraj podziewała? Od zmysłów odchodziłem, że coś ci się mogło stać.- zaczął swoją tyradę. 
-Nie złość się już. Zbieraj się bo się spóźnimy- odpowiedziała brunetka spoglądając na zegarek i jedząc w pośpiechu kanapkę.
-Pogadamy w moim gabinecie- odparł surowym głosem mężczyzna i wyszedł.
-No to się zapowiada miły dzień- westchnęła uśmiechając się do Gabi, żony wuja i wyszła.
                                       
                         ***


-Stefan!!
-Jeszcze pięć minut.- odpowiedział, przekręcając się na drugi bok. 
-Za pięć minut to my musimy wyjeżdżać- krzyknął Michi wchodząc do pokoju przyjaciela.
-Mhmmm....że co?
Po chwili wyskoczył z łóżka, zabierając po drodze ubrania i pobiegł szybko do łazienki.
Poganiany przez kolegów wskoczył do samochodu, przegryzając w drodze croissanta .
-Stefan jak nakruszysz mi w samochodzie to będziesz w bagażniku jeździł- krzyknął Michi.
-Sorry, nie zdążyłem na śniadanie.
-Trzeba było nie balować po nocach. O której to się wraca, co?
-Morgi, daj spokój. -odezwał się Schlieri.- Przynajmniej noc miał pełną wrażeń.
-No Stefanku, opowiadaj jaka była?
-Hej, przestańcie- oburzył się Kraft.- Po pierwsze Emma to nie jakaś napalona fanka, a po drugie to tylko znajoma. 
-O ktoś tu kosza dostał- zaśmiał się Diethart.
-Ty to się w ogóle nie odzywaj zoofilu jeden.
-Zoofilu?
-No tak, bo ja w przeciwieństwie do ciebie ze świniami się nie bratam- odpowiedział Kraft wywalając język w stronę kolegi.
-Szczelam focha- odpowiedział tamten i nie odezwał się do końca podróży.

Wjeżdżali właśnie na parking przed ośrodkiem, kiedy zauważyli kłócącą się parę.
-Patrzcie to Heinz się kłóci z dziewczyną Stefana.
-Z Emmą?-odpowiedział zdziwiony Kraft.
Skoczkowie siedzieli w aucie zainteresowani rozgrywającą się sceną. Brunetka gestykulowała żwawo, trzymając w ręce palącego się papierosa. Na przeciw niej słał ich trener krzycząc na dziewczynę.
-Szkoda, że nie mamy popcornu. Normalnie jak w jakimś kinie.- szepnął Gregor.
Nikt mu nie odpowiedział. Siedzieli cicho zafascynowani, zastanawiając się jak to się skończy.

                                                                   ***
-Boże Heinz, kto ci dał prawo jazdy.- krzyknęła zdenerwowana, wysiadając z samochodu.
-O co ci chodzi?
-Mało tej biednej staruszki nie rozjechałeś!
-Niech patrzy jak idzie a nie pcha się pod koła. Poza tym miałaś mi powiedzieć, gdzie ty się wczoraj podziewałaś.
-Nie zaczynaj, nie jesteś moim ojcem.
-Ale martwię się o ciebie. Jesteś tutaj pod moją opieką.
-Do cholery mam 24 lata. Nie jestem małym dzieckiem.- zdenerwowana odpaliła papierosa. 
-Palisz? Oszalałaś? Przecież w twoim stanie nie możesz.
-W jakim stanie Heinz? O czym ty mówisz?
-No przecież w ciąży jesteś.-odpowiedział już spokojniej.
-Że co?- aż zakrztusiła się pociągając papierosa.- W jakiej znowu ciąży?
-Elżbieta powiedziała, że rzuciłaś łyżwy. Wywnioskowałem więc, że...
-Że wpadłam i dlatego? Boże, jaki ty jesteś głupi, Heinz.- odpowiedziała, wyrzucając niedopałek papierosa i zostawiając mężczyznę na środku parkingu. Szła nie odwracając się za siebie. Była wściekła, że przypomniał jej o tym co kiedyś tak kochała a teraz znienawidziła. Weszła do budynku, mamrocząc cicho "Dzień  dobry" w stronę ochroniarza i zabierając od niego swoją przepustkę. Udała się do pokoju fizjoterapeuty i przebrała w odpowiedni strój. Powoli zaczynała żałować, że tu przyjechała.
Usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę- powiedziała.
-Emmo, przepraszam. Nie chciałem się z tobą kłócić. Chodź, czas przedstawić cię skoczkom. Czasami zachowują się jak małe dzieci ale w gruncie rzeczy to dobre chłopaki.
-Nie gniewam się Heinz. To ja cię powinnam przeprosić za wczoraj.- odpowiedziała, przytulając się do niego.- Potem porozmawiamy i wyjaśnię ci dlaczego już nie jeżdżę, dobrze?
-Dobrze- odparł i poprowadził ją w stronę siłowni.

Wchodząc do pomieszczenia spodziewała się wielu rzeczy ale to co tam zastała, pozbawiło ją na moment mowy . Stefan z Diethartem siedzieli naprzeciw siebie i bawili się w "łapki".
Dwóch blondynów tańczyło Makarenę, kręcąc przy tym uroczo bioderkami. Szatyn, który poprzedniego dnia chciał się z nią umówić, siedział i objadał się Snickersem, w międzyczasie nucąc "Waka waka" Shakiry. Jedynymi normalnymi wydawali się Kofler i Loitzl.
-Ekhm..- chrząknął Heinz, zawstydzony zachowaniem swoich podopiecznych. Nikt nie zwrócił na niego uwagi.
-Może ja?- zaproponowała po chwili brunetka. Widząc pozwolenie wzięła dwa palce do ust i wydała z siebie pociągły gwizd. Jak na komendę wszyscy zwrócili się w stronę trenera.
-Ale wstyd- szepnął Morgi do kolegów, kiedy zauważył śmiejącą się dziewczynę.
-Emma? Co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony jej widokiem Kraft. Brunetka nic nie odpowiedziała.
-Chciałbym przedstawić wam Emmę Stankiewicz, waszą nową fizjoterapeutkę.- powiedział Heinz.- To są moi podopieczni: Morgenstern, Schlierenzauer, Kraft , Hayboeck, Diethart, Kofler, Loitzl i...panowie a gdzie Manuel?- zapytał nie widząc na sali Fettnera.
-Przepraszam za spóźnienie- powiedział wchodzący do sali Manuel.-Byłem na ściągnięciu gipsu- dodał, widząc minę Heinza. Ogólnie to Kuttin był wyrozumiałym człowiekiem ale jednej rzeczy nie znosił- spóźniania się na treningi.
-Ok. Dobrze się składa bo właśnie przedstawiałem nowy nabytek naszej kadry.- powiedział i wskazał na brunetkę.
-To ty?- zapytał zdziwiony widokiem znajomej twarzy.
-Cześć Manu. Niespodzianka, prawda?-powiedziała i wróciła do rozmowy z Koflerem.
Fettner postanowił porozmawiać z trenerem. Nie mógł pozwolić, żeby dziewczyna z nimi pracowała. Mogła poznać prawdę o nim i jego siostrze. Tylko jak przekonać trenera, żeby jej nie zatrudniał.
-Emmo, dzisiaj poprowadzisz za mnie trening bo ja mam ważne spotkanie. Przyjdź później do mnie. Potem Albert wprowadzi cię we wszystko, co dotyczy twoich obowiązków.- powiedział i wyszedł, zanim brunetka zdążyła zareagować. 
-Spoko, to luz dzisiaj panowie- krzyknął Diethart i wraz z kolegami rozłożył się na materacach. 
Tylko Stefan stał obok niej.
-Emmo, możemy pogadać?- zapytał zdenerwowany.
-Stefan, my to sobie później porozmawiamy.-odparła poważnym głosem.- Teraz jest czas na wasz trening, więc bierz dupę w troki i zacznij rozgrzewkę.- dodała głośniej. Reszta towarzystwa zaczęła się śmiać.
-A wy czego rżycie? Dołączcie do Krafta.
-Żartujesz?- zapytał Gregor
-Nie panie Schlierenzauer. Mówię poważnie.
Zaśmiała się po chwili, patrząc na niewyraźną minę skoczka.
-Chłopaki to zróbmy tak...- udawała, że się nad czymś zastanawia- Macie dwie opcje do wyboru. Pierwsza, to godzinny trening wg. Heinza a druga to pół godziny treningu ale po mojemu. Potem robicie co chcecie. To którą opcję wybieracie?
-Pół godziny twojego treningu- wykrzyknęli zgodnie. Brunetka uśmiechnęła się tajemniczo i wyszła na chwilę  sali. Po kilku minutach wróciła niosąc ogromne pudło.
-Daj, ja to wezmę- powiedział do niej Gregor, zabierając pudło z jej rąk.
-Co tam jest?- pytał ciekawy Diethart.
-Skakanki?- jęknęli, widząc co trzymała w rękach.
-Tak. Zasada jest taka, kto skoczy jak najwięcej w ciągu minuty ma bonus, o którym powiem później. No to chłopcy, który pierwszy?
Wygrał oczywiście Gregor, który skakał jako ostatni.
-To teraz czas na mały bonusik - objął Emmę i zaśmiał się czując jak jej ciało sztywnieje.
-Co ty wyrabiasz?- zapytała się wściekła, próbując się wyrwać z uścisku szatyna.
Przeszedł ją dreszcz, kiedy poczuła jego oddech na karku. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Dlaczego zwykły uścisk szatyna budził w niej takie emocje. Poczuła ciepło rozpływające się po jej ciele. Serce zaczęło bić niemiłosiernie szybko i głośno. Miała nadzieję, że nikt nie zauważył jak reagowała na bliskość Schlierenzauera.
W tym samym czasie szatyn puścił ją i wrócił na poprzednie miejsce. Musiał jak najszybciej ochłonąć. Nie wiedział dlaczego trzymając ją w ramionach, poczuł się tak błogo. Tak jakby przy niej było jego miejsce. Nie rozumiał tych uczuć, tym bardziej że miał Sandrę. To przy niej tak powinien się czuć a nie przy poznanej dzisiaj dziewczynie. Tym bardziej, że chyba ona coś kręciła ze Stefanem.
-No to jaki jest ten bonus?- zapytał w końcu.
-Dwa okrążenia wokół budynku. Reszta biegnie sześć.- dodała widząc, że szatyn znów chce coś powiedzieć.- I o ile się nie mylę macie na to 12 minut i 35 sekund. Radziłabym się wam pośpieszyć. Czekam przy wyjściu.-powiedziała i wyszła z sali.
Leżeli na materacach i próbowali złapać oddech. Do sali wszedł zadowolony ze spotkania trener.
-A co wy tu tak leżycie? Mieliście ćwiczyć a nie obijać się- krzyknął widząc leżących skoczków.
-Heinz, zostaw ich.- powiedziała wchodząca do sali Emma.
-Co się im stało?- zapytał brunetkę. Ta nic nie odpowiedziała, tylko wzruszyła ramionami.
-Trenerze nasz kochany- zaczął Stefan.- Obiecujemy, że już nigdy nie będziemy narzekać na ćwiczenia i w ogóle ale mamy jedną prośbę. Nigdy, żadnych treningów z tą oto kobietą. - jęknął i opadł znów na materac.
-Oświeci mnie ktoś? Bo nadal nie rozumiem.
-Prawda jest taka, że nigdy już nie zgodzimy się na półgodzinny trening z Emmą. Skakanie, biegi, pompki i przysiady i wiele innych ćwiczeń w tak krótkim czasie to za dużo jak dla nas.- powiedział szatyn, uśmiechając się do niego. Heinz zaczął się śmiać. Już teraz rozumiał chłopaków. Mało kto ma taką kondycję, żeby dać radę z jego kochaną bratanicą.
Heinz zlitował się nad podopiecznymi i puścił ich do domu. Chciał porozmawiać z Emmą.
-A my młoda damo mamy do pogadania. Zapraszam do siebie.
Weszła do jego gabinetu, zastanawiając się co właściwie ma mu powiedzieć.
-Fettner nie chce z tobą pracować- zaczął Kuttin.
-Naprawdę?- odpowiedziała, rozsiadając się wygodnie na krześle.- Mówił ci dlaczego?
-Nie. Może ty mnie oświecisz? Przecież przyjaźniłaś się z jego siostrą.
-Właśnie "przyjaźniłam". Możemy nie rozmawiać na ten temat?
-No dobrze. Wyjaśnij mi więc dlaczego rzuciłaś łyżwy i czemu wyprowadziłaś się z domu?
Brunetka milczała zastanawiając się co mu powiedzieć. Wyciągnęła z torebki niebieską teczkę i z lekkim wahaniem mu ja podała. Po godzinie wyszła z budynku, sama. Heinz został, żeby przetrawić to co mu opowiedziała.
Wychodząc z bramy na ulicę zderzyła się z Manuelem. Ten niewiele myśląc przyciągnął ją do siebie i pocałował. Brunetka wyrwała się i uderzyła go w twarz.
-Nigdy więcej nie waż się mnie dotykać- krzyknęła wściekła i odeszła w stronę przystanku. Stała, czekając na kolejny autobus, dygocząc z nerwów. Nie mogła uwierzyć, że kiedyś przyjaźniła się z tym człowiekiem. Rok temu sprawił, że do dzisiaj żałowała tej znajomości a kilka minut temu śmiał ją pocałować. Z rozmyślań wyrwał ją widok zatrzymującego się przed nią samochodu.
-Wsiadaj- usłyszała z auta. Nie wiedziała czy robi dobrze ale postanowiła się tym dzisiaj nie martwić. Wsiadła. Zapinając pasy bezpieczeństwa spojrzała na siedzącego obok mężczyznę.
-Dokąd?- zapytał z cwanym uśmiechem. Zatonęła w głębi jego oczu.
-Do najbliższego hotelu- powiedziała lekko drżącym głosem. Mężczyzna uśmiechnął się i złapał ją za rękę.
-Jesteś pewna?- chciał się upewnić. Zatrzymał się przed małym, przytulnym budynkiem.
-Wiem, że to co robię to pewnie błąd ale tak, jestem pewna.- odpowiedziała i wyszła z samochodu.
Mężczyzna objął ją w pasie i razem udali się w stronę hotelu.... 


4 komentarze:

  1. Melduję się! :)
    Prawdę mówiąc byłam przekonana, że pierwsze narty odegra właśnie Stefan (swoją drogą, jego słowotok z poprzedniego rozdziału był świetny ♡), a tu proszę - jest Gregor, który nagle zapomniał o Sandrze, oraz Manuel, nadal liczący się w wyścigu do serca Emmy. No i jeszcze tajemniczy mężczyzna. Jestem bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy ;)
    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero teraz mamy chwilę żeby skomentować. Kto jest brunetem? Ale że Krafti?... Nie. Chyba. Mamy trzech konkurentów do serca Em. Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń.
    Tynka&Paula

    OdpowiedzUsuń
  3. Już jestem i czuję się zaskoczona. Byłam pewna, że Stefan i Emma a tu... jest kilku kandydatów do serca dziewczyny.
    Podobają mi się dialogi, ale chciałabym wspomnieć, że troszkę brakuje mi tutaj opisów uczuć, emocji.... A ja uwielbiam wczuwać się w bohaterów w ich sytuację. Dialogi są równie ważne, więc nie przejmuj się zbyt moją opinią :-) Mam nadzieję, że nie poczujesz się urażona moją uwagą.
    Pozdrawiam i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby tym tajemniczym mężczyzną był Gregor? Czy to może jakiś kolejny, nieznany nam jeszcze bohater? No i co jest w tej teczce? Ugh, naprawdę musisz być taka tajemnicza?
    Ja też byłam pewna, że skupisz się na romansie Emmy ze Stefanem, a tu proszę. Mamy dwóch innych mężczyzn (albo nawet trzech, jeśli ten tajemniczy nie jest żadnym z tych dwóch... ojej, jakie to poplątane) - jeden, do którego uczucie zdaje się powoli kiełkować i drugi, facet z przeszłości, który zdaje się nieźle zamieszał. Nie mam pojęcia, w którą stronę pójdziesz teraz, dlatego czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    A tak poza tym, to niezła kosa z tej naszej Emmy. Kto by pomyślał że da taki wycisk chłopakom? Cóż, oni sami na pewno nie :D
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń